Święta Bożonarodzeniowe coraz bliżej (o czym częstotliwość „Last Christmas” w radiu dobitnie zaświadcza). Tegoroczne będą zupełnie inne niż wszystkie poprzednie zarówno dla firm, jak i konsumentów.
Od października świąteczna marketingowa kula zacznie coraz szybciej się toczyć. Komunikaty, reklamy, promocje, informacje o bestsellerach, pomysłach, inspiracjach odnośnie praktycznie każdego produktu lub usługi zaczną zalewać odbiorców.
Firmy muszą idealnie wykorzystać ten czas, żeby przypomnieć się konsumentom, zyskać nowych klientów oraz nie zniechęcić dotychczasowych. Timing ma tu spore znaczenie.
W pewnym momencie temat świąt będzie już zbyt powtarzalny, a nawet natarczywy. Konsumenci będą zwyczajnie zmęczeni powtarzającymi się motywami świątecznymi, kolorystyką, tradycyjnymi symbolami, a słowo promocja przestanie nieść ze sobą wystarczający ładunek, który zmusiłby do działania.
Marketerzy stoją przed niełatwym zadaniem w informowaniu odbiorców o zbliżających się promocjach, wyprzedażach oraz przede wszystkim obowiązujących trendach, by lepiej nakierunkować ich przy wybieraniu prezentów dla siebie i bliskich.
Coraz częściej falstart
Częstotliwość Last Christmas nie jest wymieniona przypadkowo. Każdego roku można zauważyć, że reklamy odnośnie promocji na najróżniejsze produkty na święta pojawiają się coraz wcześniej. Kolędowe motywy i świąteczne czapki, pojawiające się choinki i inne świąteczne ornamenty szybko przestają dziwić, chociaż często pierwszym odruchem odbiorców jest niesmak – później przywykają.
Firmy ze swoimi komunikatami i reklamami próbują znaleźć złoty środek i idealnie wstrzelić się w potrzeby odbiorców. W tym roku będzie inaczej, inaczej nie znaczy koniecznie trudniej.
Przez pandemię zakupy w sklepach on-line stał się codziennością dla konsumentów. Z pewnością można się spodziewać tłumów w galeriach handlowych oraz różnych rozsianych sklepach stacjonarnych, jednak lwia część upominków będzie nabywana w sieci.
Segmentacja rozwiązaniem dla wielu problemów
Sklepy on-line, które w ostatnim roku pandemii powiększyły swoje bazy odbiorców mogą lepiej i dokładniej ustalić punkt startu dla swoich kampanii – ten punkt nie musi być jeden. Dzieląc listę na kilka mniejszych segmentów, z których każdy będzie uwzględniać inne potrzeby użytkowników i brać pod uwagę inne metryki (więcej niż podstawowe, czyli płeć, wiek), stworzy się kilka ścieżek zakupu. W ten sposób do odbiorców można dotrzeć w różnym czasie, biorąc pod uwagę nie tylko ich potrzeby, ale również zmieniającą się sytuację na rynku.
W końcu im bliżej grudnia tym coraz więcej przychodzących do odbiorców wiadomości będzie miała charakter promocyjny. W tym okresie wybicie się na tle w kółko eksploatowanego motywu jest niezmiernie trudne. Segmentacja pozwala też uniknąć rozsierdzenia odbiorców. Dla wielu promocja świąteczna otrzymana w październiku to „pomyłka”, która bardziej denerwuje niż dostarcza informacji wartych zapoznania się i wstąpienia na drogę do zakupu czegoś.
Z drugiej strony są osoby, które chcą mieć zakupowy problem z głowy, uniknąć kolejek, opóźnień (kiedy kurierzy zapełnią drogi krajowe), mówiąc krótko, znaleźć odpowiedni produkt, kupić i czekać na właściwy moment do wręczenia.
Ilość świątecznego contentu z dnia na dzień zacznie rosnąć i to bardzo szybko. Zautomatyzowanie kilku ścieżek komunikacji dla osobnych segmentów usprawni wiele procesów i pozwoli łatwiej ogarnąć zbliżający się marketingowy chaos. W końcu grudzień to nie tylko okres świąteczny, ale również czas intensywnej pracy dla każdego marketera.
Kilka ciekawych inspiracji z wykorzystaniem automatyzacji znajdziecie TUTAJ
Odpowiedz